W 2020 roku nastąpi przełom w związku z administracjami publicznymi. Otóż będą one mogły przenosić swoje bazy danych do zewnętrznych serwerów autoryzowanych przez rząd. Jak twierdzi Ministerstwo Cyfryzacji, ma to być „rozwiązanie łatwe, szybkie i przyjazne w obsłudze”. Czy tak będzie? Z pewnością czas pokaże, bo z projektami rządowymi różnie to już bywało.
Kiedy ruszy pierwszy etap?
Pierwszy etap wdrożenia projektu będzie zakładał wykonanie centralnego przetargu na usługi cloud computingu. Rozstrzygnięty zostanie w pierwszym kwartale 2020 roku.
Pod koniec września resort skierował oficjalne zapytania do dostawców usług chmurowych w celu zbadania zainteresowania projektem z ich strony. Ponadto ma to również określić szacunkowe koszty całego przedsięwzięcia.
Jak informuje na swojej stronie Ministerstwo Cyfryzacji, z wybranymi podczas przetargu operatorami zostaną podpisane umowy ramowe. Następnie zostanie sporządzona lista rządowa oferentów, z której instytucje będą mogły wybrać dostawcę, z którego usług będą korzystać.
Współpraca z Amerykanami?
Pierwsze kontrakty według resortu cyfryzacji mają być podpisywane już w połowie przyszłego roku. Wdrożenie chmury publicznej ma za zadanie odciążyć serwery instytucji, a także lepiej zabezpieczyć dane przed hakerami i ich utratą spowodowaną awarią systemu.
Wykorzystanie chmury w instytucjach administracji publicznych ma działać na zasadzie modelu hybrydowego. Ma to być połączenie serwerowni państwowej oraz komercyjnych dostawców.
Niewykluczone też, że do wystosowania swoich ofert będą mogły przystąpić najwięksi światowi potentaci. Mowa oczywiście o Amerykanach, a więc o Google, Microsoft czy Amazon. Oczywiście, wszystko będzie musiało odbywać się zgodnie z zasadami Cloud Act.
Co to jest chmura obliczeniowa?
Cloud computing to przechowywanie danych, aplikacji i plików na serwerach zewnętrznych. Znajdują się one głównie na komputerach dostawców usług.
Tak więc decydując się na podpisanie umowy z którymś z oferentów, wszystkie dane będą przerzucane na jego serwery. Spowoduje to z pewnością wzrost ich zabezpieczenia. Przede wszystkich hakerzy nie będą wiedzieli, gdzie dane są przechowywane.
Jednak jak w rzeczywistości będzie wyglądał cały projekt, to się jeszcze okaże. Przede wszystkim całe przedsięwzięcie nie odbędzie się w ekspresowym tempie. Przerzucanie danych, podpisywanie umów i weryfikacja zabezpieczeń usługodawców zajmie pewnie sporo czasu.